Wielka Sala jak zawsze w dniu rozpoczęcia roku szkolnego tętniła życiem. Niezliczone ilości podekscytowanych uczniów, stoły uginające się pod pełnymi talerzami przepysznego jedzenia, które nęciło nie tylko swym wyglądem, ale i zapachem. Uczniowie Hogwartu, po długiej podróży byli bardzo głodni i wręcz nie mogli doczekać się rozpoczęcia uroczystej kolacji. Ceremonia przydziału dopiero, co się zakończyła i przy stołach, gdzie miejsca do tej pory były wolne, siedziały pierwszaki. W większości przypadków czujący się jeszcze nie pewnie, ciekawie rozglądających się dookoła i spoglądający na swoich starszych kolegów to z zawstydzeniem, to z pewnym strachem i podziwem.
Duchy zaszczyciły żywych swoją obecnością wyfruwając niespodzianie z różnych miejsc sali. Z sufitu, z podłogi... Czasem nawet i ze środka tortu obryzgując przy tym siedzących obok nastolatków. Ci, jako jedyni nie zmieniali się przez wieki. Cicha Szara Dama dygająca w kierunku Krukonów, Krwawy Baron siejący spustoszenie przy stole Ślizgonów, wesoły Gruby Mnich zawsze skory do żartów i śmiesznych historyjek na poprawę humoru i rozluźnienie atmosfery, a także Sir Nicolas zwany także Prawie Bezgłowym Nickiem, który jak co roku starał się o przydział do grupy bezgłowych i jak co roku odchodził z kwitkiem, przez co pierwsze kilka dni był wybitnie niezadowolony.
- Moi drodzy - Na podest wszedł niski osobnik. Starszy już pan, siwy, z dłuższą brodą, zdecydowanie posiadający goblińskie korzenie - Witam was wszystkich w nowym roku szkolnym! Cieszę się widząc was tu wszystkich i gratuluję nowym uczniom naszej szkoły przydziału do domów - jego lekko skrzekliwy głos rozszedł się po Wielkiej Sali. Zebrani zareagowali na słowa uprzejmymi brawami. Nie potrafił porwać ich tak jak kiedyś profesor Dumbledor czy Minerwa McGonagall. Był po prostu zapychaczem na to stanowisko. Ogarniający, jak powinno to wyglądać, aby szkoła nie podupadła do wyboru nowego dyrektora. - Tak jak pewnie podejrzewacie i w tym roku czeka nas niemało atrakcji - odkąd Ministerstwo zakończyło sprawę Lorda Voldemorta, a śmierciożercy zostali wyłapani i osadzeni w nowym Azkabanie, szkoły mogły sobie pozwolić na znacznie więcej. Czasami mogłoby się zdawać, że aż na nazbyt dużo i nie dało się wszystkiego dobrze śledzić. Czarodzieje jednak czerpali z życia garściami jakby podświadomie obawiając się, że w każdej chwili mogą powrócić złe czasy.
- Mecze Quidditcha - zatarła ręce Crow.
- Wymiany uczniowskie - wyszeptała z zafascynowaniem Bianca.
- Turniej Trójmagiczny - rozmarzyła się Nereza. Każda z przyjaciółek miała coś, co uwielbiała i nie mogła się doczekać kolejnej edycji swoich ulubionych zajęć.
- Nie zapominajcie o Klubie Pojedynków - przypomniał im Dario.
- Prawda, to też dobra rzecz. Pani Rakhena prowadzi je fenomenalnie - zgodziła się z nim młoda Scoliari.
- Cicho... Chcę usłyszeć, co mówi Flitwick - skarciła ich Crow.
- Kapitanowie drużyn quiditcha w naszej szkole otrzymali już informacje dotyczące tego, kiedy odbędą się mecze. Pozostali będą mogli się z nimi zapoznać na tablicy ogłoszeń na drugim piętrze. Jeśli chodzi zaś o nabór do grup, każdy z kapitanów wyznacza je indywidualnie, dlatego proszę o uważne śledzenie informacji.
- Kogoś w tym roku nam brakuje? - spytała szeptem Bianca.
- Nie - La Mettrie pokręciła głową - Mamy komplet na najbliższe dwa lata. Za to Puchoni mają problem... została ich tylko dwójka. Nie wiem jak dadzą sobie radę.
- Pan Neville z pewnością coś wymyśli.
- Oby, inaczej przegrają z kretesem.
- Zanim jednak przejdziemy do kwestii Turnieju Trójmagicznego - głos dyrektora zagłuszył dziewczyny - Pragnąłbym przypomnieć, że uczniom z pierwszego i drugiego roku wstęp do Zakazanego Lasu jest wzbroniony. Piątoklasiści... - w tej chwili część przestała go słuchać. Informacje te powtarzały się co roku i nie było sensu ich słuchać.
- Bianca, co robisz? - spytała zaintrygowana Nereza.
- Liczę nauczycieli. Nie zauważyliście, że kogoś brakuje? - spytała ruda. - Wszyscy Krukoni już o tym plotkują...
- W takim razie przyjdzie ktoś nowy i dyrektor zaraz to ogłosi - wzruszyła ramionami ciemnowłosa francuzeczka.
- Tak, ale zobaczcie kogo brakuje - upierała się Bianca.
- Hmm... - Scoliari odchyliła się, aby bliżej przyjrzeć się gronu pedagogicznemu - Wygląda na to, że nauczycielka od zaklęć w końcu odpuściła. Nareszcie, już nie mogłam się uczyć tych słodziutkich zaklęć. Jeszcze jedna osoba... - zmrużyła oczy licząc osoby - Katia - odwróciła się w drugą stronę i zaczepiła inną krukonkę siedzącą przy ich stole - Masz może ze sobą ten magiczny zeszyt od astronomii?
- Tak, proszę - dziewczyna odchyliła poły płaszcza i podała jej mały notesik.
- Czego szukasz? - spytał Raven widząc, jak blondynka kartkuje mocno zużyty notes. Podczas, gdy przy innych stołach panowała niemal idealna cisza, to przy stole domu Ravenclawu wszyscy zdawali się być poruszeni.
- Nie ma - oddała zeszycik właścicielce, czyli osóbce z roku wyżej.
- Czyli?
- Wytłumaczenia. Zjazdu, nietypowego układu gwiazd... Czegokolwiek związanego z astronomią, co wyjaśniałoby nieobecność naszej opiekunki domu na dzisiejszej uroczystości.
- Nie ma Sinistry? - Raven, aż lekko podniósł się z miejsca - Ale to niemożliwe. Zawsze była obecna. Może po prostu jest chora? Albo utknęła gdzieś w trasie? W końcu też jest tylko człowiekiem - chłopak starał się znaleźć rozsądne wyjaśnienie. Podczas, gdy dyskutował wraz z dziewczynami, Dario zdawał się milczeć jak zaklęty i nie wyglądał na zdziwionego faktem, że nauczycielka astronomii była nieobecna.
- Ner, twój brat coś wie? - spytała Katia.
- Nie wiem, ale... - zmrużyła oczy starając się ułożyć pewne fakty. Pochyliła się w jego stronę - Ten list, który dostałeś po obchodach rocznicy śmierci Pottera dotyczył Aurory Sinistry, czyż nie? - spytała go szeptem. To pytanie było tylko formalnością. Wiedziała, że Dario odpowie na nie twierdząco. - Kto teraz będzie naszym opiekunem? Rakhena? - nie podobało jej się w jaki sposób ich nauczycielka astronomii odeszła. To było do niej zupełnie niepodobne. W dodatku był obecnie problem ze znalezieniem kogoś na jej miejsce. Opiekunami domów byli zazwyczaj nauczyciele przedmiotów obowiązkowych w pierwszych latach nauki.
- Zaraz się dowiesz - odpowiedział Dario.
- Chyba nie Binns - syknęła niezadowolona. Nie wyobrażała sobie tego. Jedno, że profesor był duchem, drugie, że zdawał się nie zauważać niczego innego poza swoimi zajęciami. Nie było szans, aby poradził sobie z obowiązkami opiekuna domu. Innych Nereza nawet nie brała pod uwagę. Septima od numerologii również szykowała się w najbliższych latach na emeryturę, wiecznie obecny pół olbrzym Hagrid również nie pasował jej na to miejsce. To dopiero była zagwozdka dla krukonów.
- W tym roku również w gronie pedagogicznym zaszły pewne zmiany - uczniowie czujniej nadstawili uszu słysząc zmianę tematu u dyrektora - Ze swojej posady w ostatniej chwili ze względu na problemy zdrowotne musiała zrezygnować profesor Sinistra Aurora, dotychczasowa nauczycielka astronomii oraz opiekunka domu Rawenclaw - uczniowie pozostałych domów spojrzeli w kierunku niebieskiego stołu. Wcale im nie zazdrościli. Takie zmiany w ostatniej chwili... Zazwyczaj odejście opiekuna było ogłaszane zdecydowanie wcześniej i jeszcze przed wakacjami było wiadomo, kto przejmie tę funkcję. - Zamiast niej w tym roku będzie nauczał profesor Erycjusz von Ulbrechtashtitz - boczne drzwi otworzyły się i do sali, przy stole nauczycielskim wszedł starszy jegomość. Po jego wyrazie twarzy można było uznać, że jest z lekka niespełna rozumu. Mimo to bystro rozejrzał się po uczniach, powitał dyrektora oraz zebranych a następnie zajął swoje miejsce. Do tego szata w stylu Draculi, czarna z wierzchu, czerwona pod spodem i z wysokim kołnierzem. Przerzedzone włosy białe jak śnieg i niezliczona ilość zmarszczek. Przygarbiony, ale wbrew pozorom nadal żwawy.
- To ja już wolę astronomię z naszą dotychczasową opiekunką. Cofam wszystko, co wcześniej złego na jej temat powiedziałam - Nerezę, aż odrzuciło. Coś jej podpowiadało, że zaliczenie tego przedmiotu będzie jeszcze trudniejsze a porozumienie z nauczycielem niemal niemożliwe.
- Poczekaj, jest pewien plus. Flitwick nie powiedział jeszcze, że on zajmie się Krukonami.
- Crow, nie kracz... - blondynka potarła skronie - Jeszcze tego by brakowało...
- Natomiast zaklęć i uroków uczyć będzie profesor Micheal Tarento.
- Jeśli to będzie kolejny stary, zakręcony... - zaczęła poddenerwowana już Nereza, lecz litania została przerwana przez Biancę i ogólny zachwyt płci żeńskiej, w chwili, gdy na środku obok dyrektora stanął nowy nauczyciel - Okej, nie jest stary - przyznała dziewczyna. Niechętnie, ale musiała przyznać, że czarodziej zrobił na niej pewne wrażenie. Na pewno zdecydowanie młodszy od Erycjusza czy Zygfryda. Na oko był w podobnym wieku, co obecny opiekun Gryffindoru, który nauczał transmutacji, Gregor Snakeskin. A więc nie więcej niż czterdzieści lat. Ciemne włosy zaczesane do tyłu sięgające do ramion, brązowe oczy, które mądrze patrzyły na świat, dumna postawa, elegancko ubrany w ciężkie skórzane szaty... Nic dziwnego, że wzbudził żywe zainteresowanie uczennic. Pokłonił się lekko w stronę stołów.
- Zadowolona? - spytał Raven.
- To się dopiero okaże na zajęciach jak będzie je prowadził.
- Ale póki co zrobił na tobie dobre wrażenie - wyszczerzył się przyjaciel.
- Jest przystojny, co się dziwisz? - prychnęła Crow.
- Czytałam, że kiedyś obronę przed czarną magią prowadził Gilderoy Lockhart - wtrąciła się Bianca. Dziewczyna robiła za chodzącą encyklopedię - Też był przystojny, a uczennice urzekał samym uśmiechem, ale szybko się okazało, że był niedorajdą...
- Oby historia nie zatoczyła koła - mruknęła blondynka - A teraz chcę wiedzieć, kto będzie naszym opiekunem.
- Dowiemy się po kolacji w salonie - Katia przekazała jej informację.
- Dopiero? Czy Flitwick wie, że nie przepadam za żartami w tak poważnych sprawach? - Scoliari skrzyżowała ręce na piersiach.
- Nie jesteś jedynym Krukonem w tym domu.
- Wiem... - westchnęła słysząc uwagę starszej koleżanki.
- Przechodząc do Turnieju Trójmagicznego! W tym roku mamy niezwykły zaszczyt gościć uczniów, z większości wam już znanych dwóch szkół! Powitajmy ich zatem gromkimi oklaskami! - główne drzwi do sali otworzyły się powoli. Ogniste płomienie zasyczały złowieszczo wślizgując się do środka - Oto ogniste ptaki z Ignaspherii! - przodem ruszyła jedna z uczennic z tamtejszej szkoły ubrana w długi czarny płaszcz, który od połowy w dół został postrzępiony, przez co wyglądał jak ptasi ogon. Dodatkowo dół powoli przechodził w czerwony kolor i mienił się niespotykanie. Zaraz za nią do sali weszli kolejni uczniowie w identycznych strojach. Dumni, pewni siebie i z dystansem w stosunku do obcych. Wyglądali niezwykle elegancko. Na pozór delikatni, lecz ci, którzy mieli okazję ich zobaczyć w akcji zdawali sobie sprawę z tego jak trudnymi byli przeciwnikami.Na koniec za nimi szedł ich dyrektor, Vincent Devoir.
- I pomyśleć, że mogliście chodzić do tamtej szkoły... - westchnęła Crow widząc esy i floresy stworzone z czarnego ognia.
- Ty chodziłaś do Beauxbaton, ale cię wylali... - wytknął jej Raven.
- Szczegóły - francuzeczka machnęła na to ręką. Wcale nie czuła się z tego powodu gorsza, a przyjaciele znając przeszłość traktowali ją zupełnie normalnie i nie robili żadnych wyrzutów z powodu wydalenia.
- A także dumnych synów z Durmstrangu!
- Durmstrang? - rodzeństwo Scoliari popatrzyło się na siebie. Zapowiadała się zacięta walka w której Hogwart nie miał najmniejszych szans. Mieli okazje oglądać występy jednej i drugiej szkoły, lecz do tej pory nie spotkały się one w Turnieju Trójmagicznym. Przynajmniej nie za ich życia.
- Przecież oni się pozabijają na arenie. Czy Ministerstwo ma świadomość co zrobiło? - spytała retorycznie La Mettrie.
- Nie - odpowiedzieli chórkiem przyjaciele. Obok Nerezy przefrunęło jedno z ognistych zaklęć. Czując na sobie jego ciepło odwróciła się z różdżką w jego kierunku i wymamrotała kilka słów zmuszając, by groźnie wyglądające płomienie zmieniły odrobinę tor ruchu. Autorowi pierwotnego zaklęcia się to jednak nie podobało i posłał dziewczynie mordercze spojrzenie.
- Ner, spokojnie - Bianca położyła dłoń na jej ramieniu. Uznała, że należy zignorować zachowanie młodego czarodzieja, który koniecznie chciał je ukatrupić spojrzeniem złocistych tęczówek.
- Mam większe problemy od tego bufona - wzięła głębszy wdech i powoli wypuściła powietrze.
- ... kartki ze swoimi imionami i nazwiskami można wrzucać do czary do czternastego września - zakończył swoje przemówienie Flitwick. - Smacznego!
***
- Mandragora - Bianca odpowiedziała na zagadkę drzwi. Po sytej kolacji wraz z przyjaciółmi powróciła do wieży, gdzie mieścił się ich dom. Okrągły salon z dużymi oknami. Niebieskie lekkie zasłony, owcze skóry na podłodze, wygodne sofy i fotele. Duży kominek, w którym tańczył ogień, a po jednej i drugiej jego stronie znajdowały się wejścia do dormitoriów. Nikt jeszcze jednak nie spał. Prefekci tego domu sprowadzili wszystkich mieszkających tu uczniów i pilnowali, aby nikt nie zasnął póki nie pojawi się ich nowy opiekun.
- Binns? - spytała Katia siedzącego obok niej chłopaka. Mieli podobne rysy twarzy, ale nie wyglądali na rodzeństwo.
- Wolałbym Rakhenę.
- A może bliźniaczki Patil? - rozmarzyła się dziewczyna.
- Chciałabyś. Przecież trzy czwarte uczniów naszego domu by wtedy złożyła zażalenie do dyrektora.
- Lucas, psujesz mi moje marzenia.
- Ktoś musi cię sprowadzić na ziemię. Jesteś taka sama jak prababka Luna...
- A ty jak pradziadek Percy.
- O, kuzyni Lovegood znowu się kłócą - skwitowała Bianca.
- Uroczo... - Nereza zajęła jeden z wolnych jeszcze foteli. - Zasnę, jak zaraz nie przyjdzie...
- W takim razie zlituje się nad wami i nie będę więcej trzymać w niepewności - dziewczyna usłyszała niespodzianie przy swoim uchu obcy głos. Wszyscy zebrani odwrócili się w kierunku jego źródła. Nikt nie słyszał, aby ktoś tu wchodził, zatem nauczyciel musiał być tu przed nimi. - Jestem...
Blog został dodany do Katalogu Euforia. Pozdrawiam, taasteful. ♥
OdpowiedzUsuńJestem... kim? Nawet nie mam żadnych typów, nie wiem, kto mógłby być ich nowym opiekunem, ale na pewno to ważny wątek, skoro tak bardzo się tym gorączkują. I... nie wiem ,czy czytałam niedokładnie, czy coś mi umknęło... ale dlaczego Raven dostał list o odejściu opiekunki, czym sprawił, że był tak wyjątkowo potraktowany? Nic z tego nie rozumiem. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że pomimo iż piszesz w odległej przyszłości, nie uciekasz od kanonicznych postaci, które epizodycznie w naturalny sposób przewijają się w Twojej historii. Prababka Luna <3 Mam nadzieję, że bohaterka podobna do Luny częściej będzie przypominać ją swoim zachowaniem. Mam jednak problem, ponieważ nie łapię się w Twoich bohaterach. To zapewne wina czytania na raty. Czasem mylę się, kto jest kto, kto co powiedział i kto jak się w pełni nazywa. ;) Mam nadzieję, że z każdym rozdziałem będę się przyzwyczajać i ogarniać.
Tymczasem pozdrawiam i lecę dalej!
Raczej niedokładnie :) Przeczytałam rozdział jeszcze raz, sprawdzając czy czegoś przez przypadek nie przekręciłam, ale wygląda na to, że wszystko jest w porządku. List dostał Dario, jako prefekt naczelny, a ci jak wiadomo, wiedzą zdecydowanie więcej od przeciętnych uczniaków.
UsuńW razie jakichkolwiek wątpliwości, kto jest kim, w prawej kolumnie jest odnośnik do Akt Postaci, gdzie w bardzo skrótowy sposób opisałam występujących u mnie bohaterów. W końcu sama korzystam ze ściągi przy pisaniu, aby nie pomylić się w koligacjach rodzinnych, nie mogłabym zatem wymagać od czytelników, aby wszystko spamiętali ^.^"
Pozdrawiam!
To jest problem czytania na raty, przejrzę sobie przed następnym rozdziałem jeszcze raz poprzednie. :)
UsuńCześć! :-)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny rozdział, lubię takie. Do tego coraz bardziej rozbudził moją chęć na czytanie (co nie zawsze jest dobre, bo czas niestety ogranicza). Niesamowicie podoba mi się pomysł z wprowadzeniem do Turnieju Trójmagicznego szkół przez Ciebie wymyślonych — bardzo ładnie nadaje to opowiadaniu kolorytu i sprawia, że ten bardzo hermetyczny czarodziejski świat wydaje się żywszy, bardziej różnorodny. No i oczywiście pokazuje, jak bujną masz wyobraźnię! Gratuluję pomysłu!
Ciekawe są również zmiany w gronie pedagogicznym, chociaż wcale mnie nie dziwi, że profesor Sinistra odeszła z powodów zdrowotnych — w roku 2080 musiałaby być naprawdę bardzo starą czarownicą! To samo tyczy się Flitwicka, którego uwielbiam i cieszę się, że został dyrektorem Hogwartu (chociaż w tej kwestii mam podobne zdanie, co bohaterowie opowiadania, i trudno jest mi wyobrazić sobie na tym stanowisku kogoś innego niż Dumbledore’a czy McGonagall).
Bardzo miło było widzieć te wszystkie znajome nazwiska :-)
No i, rzecz jasna, niesamowicie ciekawi mnie, kto jest nowym opiekunem Ravenclawu! Tak tajemnicze wejście musi sugerować kogoś nietuzinkowego!
Pozdrawiam serdeczne,
Z.
Turniej Trójmagiczny zawsze był dla mnie miejscem, gdzie można było puścić wodze fantazji. W końcu Rowling wymieniła tylko dwie dodatkowe szkoły, a na świecie z pewnością jest ich znacznie więcej. Mogę zatem wymyślić ich charaktery, wygląd ich mundurków, zamku/budynku, przebieg zajęć, ewentualny podział na domy... Uwielbiam takie tworzenie! Bardzo się zatem cieszę, że pomysł z rozbudowaniem tej części świata przypadł ci do gustu :)
UsuńRok bez zmian w gronie pedagogicznym to rok stracony ;) Pozwoliłam sobie zostawić ten zwyczaj z oryginalnych książek. W końcu wypadałoby kogoś posłać na emeryturę, kogoś wyrzucić, a komuś jeszcze innemu zafundować mroczny wątek ze śmiercią w roli głównej ^^
Pozdrawiam!