niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 1 - W Proroku

   Pomimo wszechobecnego gwaru, z łatwością można było wyłapać stukanie łyżeczki o szklankę, dobiegające od jednego ze stolików. Siedziało przy nim kilka osób. Żywo dyskutujący nastolatkowie, niespiesznie spożywali swój posiłek. Mało kto w tej niezwykłej kawiarni się spieszył. Nadal był jeszcze okres wakacyjny. Zakupy przebiegały powoli, a spotkania ze znajomymi i niezliczone pogaduszki pozwalały na ustalenie, czy gdzieś nie uda się kupić tańszego i lepszego odpowiednika zamierzonej rzeczy.
   Kiedyś był tu bar z hotelem. Przekręcały się nieprzyjemne typki i zdecydowanie przyjemniej było siedzieć w pokoju na górze. Obecnie to się zmieniło. Odkąd właścicielką została Hannah Abott miejsce uległo metamorfozie. Wciąż można było się napić, albo wręcz nawet upić, lecz przychodzący goście nie przyprawiali już o dreszcze.
   - Przyniosłem ciastka - na stoliku pojawiły się talerzyki z pysznie wyglądającym deserem. Każdy dostał dokładnie to co chciał.  - Coś ciekawego? - Chłopak wskazał na gazetę w dłoniach jednej z jego koleżanek.
   - Nie tym razem. Same nudy... - odparła nie odrywając wzroku od artykułu. - Zresztą, możesz przeczytać swój egzemplarz, Raven - wypomniała mu.
   - Wolałbym najpierw wiedzieć czy warto - uśmiechnął się rozbrajająco.
   - Zbliża się trzecia rocznica śmierci Harry'ego Pottera. Od ponad dwóch tygodni nie piszą o niczym innym - złapała samo mieszającą łyżeczkę i wyciągnęła ją z kubka. - "Jak będzie wyglądała uroczystość? Kto się na niej pojawi? Komu przypadnie zaszczyt wygłoszenia przemowy...?" - westchnęła - Aż mi się niedobrze robi.
   - Wiesz, jednak to słynny Potter. Ten, który pokonał Voldemorta i pomógł zakończyć wojnę. Gdyby nie on, kto wie w jakiej rzeczywistości teraz byśmy żyli - wtrącił się inny chłopak.
   - Przeszkadza mi tylko traktowanie go niemal jak bóstwa. Nie jestem przekonana czy tego właśnie pragnął, braciszku.
   - A co w takim razie w dziale rozrywkowym?
   - Naprawdę chcesz wiedzieć? - popatrzyła pobłażliwie na pierwszego z towarzyszących jej młodzieńców. Był sympatycznym chłopakiem, trochę starszym od niej. Ciemne, krótko ścięte włosy. Jasna karnacja, piwne oczy, wysoki, lekko szczurowaty.  Jak każdy z tu zebranych miał na sobie letnie ubrania.
   - Zaryzykuję i powiem, że tak.
   - W takim razie czeka cię długi opis bankietu w posiadłości Malfoyów.
   - Znowu? - skrzywił się - kto takie teksty przepuszcza? Każdego tygodnia? - spytał retorycznie znajomych. Wiadomo jednak było jaka jest odpowiedź: pieniądze.
   - Wracając jednak do głównego tematu - przerwała im te dywagacje energiczna dziewczyna. Burza kręconych ciemnych włosów, niziutka w porównaniu do pozostałych, lecz swoją pewnością przerastała wszystkich - Idziemy na to całe widowisko?
   - Nie, bez sensu - blondynka odłożyła gazetę - Jeśli chcę złożyć kwiaty na jego grobie, mogę to zrobić w dowolnej chwili w ciągu roku. Nie muszę specjalnie czekać na rocznicę, żeby wszyscy widzieli jaką piękną i drogą wiązankę ze sobą przyniosłam. Na koniec i tak wyląduje pod stosem innych - odgarnęła wpadający do oczu kosmyk włosów. W porównaniu do siedzących z nią tu znajomych nie była wybitnie piękna, ale nie miała kompleksów na tym tle.
   -Poniekąd i racja... - brat jasnowłosej wziął do ust kawałek ciastka. Nie zawiódł się. Jak zawsze było przepyszne. - Mam jednak mieszane uczucia.
   - Bo chcesz tam iść z szacunku do człowieka, a nie na pokaz mody, tandety i innego ustrojstwa... Dario, znam cię. Twoje sumienie nie pozwoli ci nie pójść - siostra uśmiechnęła się do niego. Mieli identyczne oczy w kolorze stali, ale poza tym wyglądem różnili się diametralnie. Miał ciemniejszą od niej karnację, brązowe włosy, bardziej orientalny wygląd. Tymczasem dziewczyna cechowała się słowiańską urodą. Patrząc na nich przez ten pryzmat można by powiedzieć, ze bliżej im do dalekiego kuzynostwa niż do rodzeństwa... 
  - Nie mówiąc już o tym, że jestem obecnym prefektem naczelnym, co zobowiązuje mnie do tej szopki - przypomniał jej.
   - Och - strapiła się - przepraszam, ciągle zapominam o tym awansie z początku wakacji. W takim razie oznacza to, że i ja muszę iść by nie dać możliwości wrednym hienom dziennikarskim napisać złego artykułu o tobie.
   - I tak napiszą - machnęła ręką ciemnowłosa znajoma - Prorok Codzienny inaczej nie byłby sobą, czyż nie Bianca? - zwróciła się do milczącej do tej pory dziewczyny. Najmłodsza  grupy. Urocza, miła, z miedzianych włosami zaplecionymi w dwa warkocze i jasno zielonymi oczami wyglądała na najbardziej przyjazną osobę pod słońcem. Prawdę powiedziawszy właśnie taka była i pozostała czwórka znajomych traktowała ją jak młodszą siostrę, której trzeba bronić.
   - Masz rację, Crow - odpowiedziała grzecznie z uroczym uśmiechem. Słodycz jaka z niej tryskała rozpuściłaby niejedno kamienne serce. - Słyszałam, że i w tym roku planują wydanie specjalne.
   - Czyli nikt nie ujdzie z tego na cało. Tak więc przykro mi Nerezo, ale w tym roku razem z bratem dostaniecie kilka niewdzięcznych zdań w tej gazecie na swój temat.
   - Gdybyś tylko Dario nie został naczelnym... Nikt nie zwróciłby na nas uwagi.
   - Ale czemu tak się przejmujesz? I tak wszyscy wiedzą, że większość jest przekoloryzowana, a już o tobie to nikt nie będzie pamiętał. Nie jesteś w końcu Malfoyem - pocieszała ją Crow.
   - Masz rację, głupoty gadam - roześmiała się.
   - O, teraz lepiej. A jak już wszyscy jesteśmy w dobrym humorze to proponuję w końcu ruszyć na zakupy, bo inaczej w życiu nie skończymy kupować podręczników... potrzebuję odebrać materiały zamówione u Madame Malkine!  -  ta wypowiedź wywołała salwę śmiechu.
   - Crow, tkaniny to nie książki - przypomniał jej rozbawiony Raven.
   - Pff... - funknęła, ale za chwilę puściła do niego oczko. Nigdy się długo nie gniewała  na swoich przyjaciół . - Już, już - pospieszyła towarzystwo, odciągając ich od stolika i wypychając z ogródka na zatłoczoną ulicę - czeka nas sporo pracy...

7 komentarzy:

  1. Łał! Nigdy nie czytałam opowiadania pisanego "po śmierci Pottera". To zapowiada się naprawdę interesująco. Ciekawa jestem, jak przedstawisz przebiegające w świecie czarodziejów obchody, to musi być wyjątkowe. :)
    Sympatyczni wydają się Twoi bohaterowie, mam nadzieję, że z czasem dowiemy się, z jakich rodów pochodzą, o ile pochodzą z jakichś kanonicznych rodzin. ;]
    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie!
    http://its-necessary-evil.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe komentarze :3
      Opowiadanie jest z cyklu: "a spróbujmy czegoś nowego, trochę szalonego", bo odniosłam wrażenie, że nic nowego nie wniósł kręcąc się bezpośrednio przy starych postaciach. Fani już chyba wszystko wymyślili ; )
      Jeśli chodzi o obchody to jeszcze troszkę potrzymam to w tajemnicy. Powrócę do nich za kilka rozdziałów.
      Mam nadzieję, że i kolejne postacie przypadną ci do gustu. Część z nich będzie potomkami kanonicznych postaci ^^
      Na twojego bloga z pewnością zajrzę i przeczytam co tam tworzysz :3
      Pozdrawiam Cię cieplutko!

      Usuń
    2. W sumie racja, chyba wszystko już było w kwestii potterowskich fanfików. To będzie miła odmiana. ;]

      Usuń
  2. No i pierwszy rozdział przeczytany. Dalej czuje niedosyt informacji. Bankiety u Malfoyów- jak widać ta rodzina nigdy się nie zmieni :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O, kurczę! Czego jak czego, ale opowiadania, w którym Harry Potter nie żyje, się nie spodziewałam! Naprawdę mnie zaskoczyłaś. Do tego bardzo pozytywnie, bo nie dość, że taki zwrot akcji daje ogromne pole do popisu i sprawia, że opowiadanie nie jest przewidywalne, to cała ta akcja z rocznicami śmierci, Prorokiem Codziennym traktującym to jak jakąś wielką imprezę i przykuwający uwagę temat na artykuł, jest świetnym w mojej ocenie motywem. Z całą sympatią do Harry’ego, ale bardzo się cieszę, że nie zrobiłaś z niego męczennika. Akurat po Proroku Codziennym spodziewałabym się reakcji takiej, jaką ukazałaś — żerowania na tragedii, śmierci i uczuciach ludzi z tym związanych. Naprawdę, bardzo fajny motyw, który szalenie mi się spodobał. Podejście prawdziwie oryginalne, gratuluję pomysłu! :-)
    No i Krukoni! Uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za miłe słowa :)
    Trochę się martwiłam, że pomysł na opowiadanie może się nie przyjąć, ale widzę, że coraz więcej osób pozytywnie go ocenia, co jest naprawdę motywujące przy dalszym pisaniem.
    Uważam, że Harry wystarczająco nacierpiał się już w książkach i opowiadaniach innych osób. U mnie dostał urlop. Niemalże wieczny ;)

    Pozdrawiam, dziękuję za czytanie i mam nadzieję, że nie zawiodę cię ciągiem dalszym!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny tekst, zapowiada się ciekawie :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń